1 kwietnia 2017

W marcu...


... jak w garncu - mówi stare przysłowie.
I tak też było w pogodzie, co widać na marcowej stronie
mojego CALendarza :)
trochę traktuję go też jak art journal :)
próbuję, ćwiczę, nabieram odwagi :)
i coraz lepiej się bawię :)

W tym miesiącu nie obyło się bez chorowania, 
ale były to lekkie incydenty.
Kontynuowaliśmy różne badania i zapadły inne ważne 
lekarskie decyzje, 
ale poza tym słonko dawało mi dużo energii i
nie ma już tylu czarnych myśli.
Mam nadzieję, że tak zostanie.

Resztę doczytajcie sami :)









pozdrawiam scrappati

6 komentarzy:

  1. Plac boju i przekreślony czysty dom sa genialne:D Choć podejrzewam, że tylko druga matka może to zrozumieć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie ciekawi co tam posiałaś, i to, że zaznaczyłaś ptaszki - one przecież umilały nam już w marcu poranki :) pełen energii marzec, no i krokusy kwitną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posiałam bakterie :) to kontynuacja leczenia nerek, niestety. A energii faktycznie więcej i to mnie bardzo cieszy :)

      Usuń
  3. Oj, oj, czysty dom to w ogóle jakaś nierealna sprawa ;) Oby czarne myśli odleciały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety nierealna :) szczególnie przy mojej ferajnie :) ale na szczęście to mi nie generuje już czarnych myśli :)

      Usuń